Kielecki kolektyw Anarchistyczne Kielce dokonał interwencji
w sprawie nacjonalistycznego koncertu w lokalnym klubie – czytamy na łamach
bloga Czarna Teoria. Byłem przy tym, więc chętnie opowiem.
Kielecki kolektyw, czyli lokalny „aktywista” Ernest Prus dowiedział się, że w jednym z lokalnych klubów ma się odbyć koncert węgierskiego zespołu o faszystowskich inklinacjach. Poprosił kilku znajomych, aby wraz z nim wystawili negatywne oceny dla lokalu na portalu społecznościowym. To była ta bohaterska interwencja kieleckiego kolektywu.
Tego typu interwencje zazwyczaj nie odnoszą zamierzonego skutku. Właściciele lokali ignorują negatywy, mobilizują swoich zwolenników, albo blokują możliwość wystawiania ocen. W tym przypadku stało się inaczej. Właściciel lokalu zaniepokoił się podejrzaną aktywnością na swojej stronie. Dość szybko namierzył prowodyra całej akcji i po kilku nerwowych zdaniach udało się im dojść do porozumienia. Właściciel lokalu wyjaśnił, że nie zdawał sobie sprawy z charakteru imprezy i stanowczo zapewnił, że nikt kojarzony z faszyzmem nie jest mile widziany w jego klubie. Oczywiście postanowił natychmiast odwołać koncert. Ernest natomiast zgodził się na „odkręcenie” negatywnych ocen. Wszystkie, które pojawiły się w wyniku akcji miały zniknąć albo zostać poprawione na pozytywne.
W mediacjach między przedsiębiorcą a aktywistą brał Herman Królikowski. Sam czuł się winny, ponieważ wziął udział w inspirowanym przez Ernesta ataku nie sprawdzając wcześniej, czy inne możliwości porozumienia się w tej sprawie z właścicielem baru zostały wyczerpane. Przedsiębiorca wywiązał się z umowy, natomiast notoryczny kłamca Ernest nie miał takiego zamiaru. Kurlik osobiście rozsyłał wiadomości do tych, którzy zgodnie z umową powinni usunąć swoje negatywne oceny.
Kielecki kolektyw, czyli lokalny „aktywista” Ernest Prus dowiedział się, że w jednym z lokalnych klubów ma się odbyć koncert węgierskiego zespołu o faszystowskich inklinacjach. Poprosił kilku znajomych, aby wraz z nim wystawili negatywne oceny dla lokalu na portalu społecznościowym. To była ta bohaterska interwencja kieleckiego kolektywu.
Tego typu interwencje zazwyczaj nie odnoszą zamierzonego skutku. Właściciele lokali ignorują negatywy, mobilizują swoich zwolenników, albo blokują możliwość wystawiania ocen. W tym przypadku stało się inaczej. Właściciel lokalu zaniepokoił się podejrzaną aktywnością na swojej stronie. Dość szybko namierzył prowodyra całej akcji i po kilku nerwowych zdaniach udało się im dojść do porozumienia. Właściciel lokalu wyjaśnił, że nie zdawał sobie sprawy z charakteru imprezy i stanowczo zapewnił, że nikt kojarzony z faszyzmem nie jest mile widziany w jego klubie. Oczywiście postanowił natychmiast odwołać koncert. Ernest natomiast zgodził się na „odkręcenie” negatywnych ocen. Wszystkie, które pojawiły się w wyniku akcji miały zniknąć albo zostać poprawione na pozytywne.
W mediacjach między przedsiębiorcą a aktywistą brał Herman Królikowski. Sam czuł się winny, ponieważ wziął udział w inspirowanym przez Ernesta ataku nie sprawdzając wcześniej, czy inne możliwości porozumienia się w tej sprawie z właścicielem baru zostały wyczerpane. Przedsiębiorca wywiązał się z umowy, natomiast notoryczny kłamca Ernest nie miał takiego zamiaru. Kurlik osobiście rozsyłał wiadomości do tych, którzy zgodnie z umową powinni usunąć swoje negatywne oceny.
Nie omieszkał również wyrazić swojego niezadowolenia wobec dezynwoltury,
którą zaprezentowali anarchiści publikując na Czarnej Teorii tekst, w którym
zamiast napisać jakieś podziękowania dla drugiej strony i załagodzić sytuację,
przedstawili się jako wielcy triumfatorzy, którzy dopilnują niegodziwego drania.
W przeciwieństwie do niego, Herman uważa, że paktów należy dotrzymywać.

Podczas dyskusji, którą po całej akcji rozpoczął wkurzony Kurlik, Ernest pomówił przedsiębiorcę o haniebny czyn i stwierdził, że skoro tak, to nie trzeba naprawiać wyrządzonych szkód. Jego krótkowzroczność i chęć pogwiazdorzenia uniemożliwiły potencjalną przyszłą współpracę i zbudowanie trwałego frontu przeciwko faszolom. A możliwości były…
To było zarzewie konfliktu między Kurlikiem a Ernestem. Konflikt trwa do dzisiaj i nie zanosi się na jego rychłe zakończenie. Osobiście Kurlik odradza wszystkim jakiekolwiek wspólne działania ze skrajnie nieobliczalnym i nieodpowiedzialnym Ernestem. Polegając na nim można zostać na lodzie.

Podczas dyskusji, którą po całej akcji rozpoczął wkurzony Kurlik, Ernest pomówił przedsiębiorcę o haniebny czyn i stwierdził, że skoro tak, to nie trzeba naprawiać wyrządzonych szkód. Jego krótkowzroczność i chęć pogwiazdorzenia uniemożliwiły potencjalną przyszłą współpracę i zbudowanie trwałego frontu przeciwko faszolom. A możliwości były…
To było zarzewie konfliktu między Kurlikiem a Ernestem. Konflikt trwa do dzisiaj i nie zanosi się na jego rychłe zakończenie. Osobiście Kurlik odradza wszystkim jakiekolwiek wspólne działania ze skrajnie nieobliczalnym i nieodpowiedzialnym Ernestem. Polegając na nim można zostać na lodzie.
Komentarze
Prześlij komentarz